Cudze zwiedzacie, swego nie znacie. Urocza Warmia i Piękne Mazury.
Kiedy byłam nastolatką uwielbiałam jeździć nad morze. Zachwycałam się wtedy kolorem wody, powietrzem, cudną bryzą i szumem fal. Czułam się tam wspaniale. Odkąd zostałam dziewczyną, narzeczoną, żoną i mamą, rok w rok moja rodzina musiała tam być. Potem wkręciły mi się góry – piękne widoki, świeże powietrze i piesze wędrówki. Z północy przeteleportowałam się na południe Polski.
Od urodzenia mieszkam na Warmii, babcię mam na Mazurach, więc całe swoje życie głównie przebywałam na tych terenach. Zawsze zastanawiałam się, co w nich jest pięknego i czemu Ci wszyscy „Warszawiacy” tak się nimi podniecają, dlaczego właśnie na Mazurach chcą wypoczywać – przecież tu nic nie ma!!! Nie lubiłam jezior, nie chodziłam do lasów i wcale nie chciałam tu mieszkać. Sentymentu jakoś też nie czułam. To było coś w rodzaju:
„Turysta:
– Baco! Ale tu piękne widoki macie!
Baca:
– Eeee tam, nie widzem, bo góry wsystko zasłoniają”
Sama dokładnie nie wiem, kiedy zmieniłam diametralnie zdanie, co do terenów, na których mieszkam. Z pewnością już w zeszłym roku doceniłam piękno tutejszej przyrody. Kojarzę też plebiscyt, w którym Mazurskie Jeziora były nominowane do 7 cudów natury, więc może wtedy coś już ruszyło moje serce.
W tym roku wakacje w mojej rodzinie obfitują w przemieszczanie się, zwiedzanie i poznawanie nowych miejsc. Praktycznie codziennie, o ile pogoda pozwala, jesteśmy w innym miejscu i odkrywamy przepiękne zakamarki Warmii i Mazur. Niesamowite, jak ładne i ciekawe miejsca znajdują się blisko mojego domu (szczegółowe relację z pewnością pojawią się na blogu), a widoki, niekiedy zapierają dech w piersiach i nie muszę wcale jechać nad morze, czy w góry, żeby oddychać czystym powietrzem. Zachód Słońca nad Jeziorem Pluszne, czy Ukiel, jest o wiele bardziej malowniczy niż najpiękniej opisywany, polecany i widziany przeze mnie zachód Słońca na Key West. A warmińska architektura oczaruje każde oczy „uczulone” na piękno.
Czy ja kiedyś tego nie dostrzegałam? Czy może za młoda byłam, żeby docenić to, co mam pod nosem? Może to jest właśnie dojrzałość. A może miałam inne nastawienie, bo odkąd doceniam małe rzeczy i filozofia SLOW zaczęła towarzyszyć mi na co dzień, większość rzeczy sprawia mi przyjemność. A może po prostu brak czasu i zawrotne tempo życia nie pozwalały mi poznać uroków moich terenów? Nie wiem. Cieszę się jednak, że zmądrzałam i doceniam to, co mnie otacza.
Warmia i Mazury, to naprawdę cuda natury. Przyjeżdżajcie, zwiedzajcie i zachwycajcie się, tak jak ja.
A zanim przyjedziecie obejrzyjcie kilka (dużo!!!!) fotek żeby Wam się chciało przyjechać 🙂
Krystyna
W pełni się zgadzam, najpiękniej na Warmii i Krainie 1000 jezior.