Euro Trip z dziećmi – czy to może się udać?

Tak!!!

Koniec wpisu 🙂

DSC_0009 DSC_0473

Żartowałam 😉

Jedno z moich marzeń – wsiąść w samochód i przejechać się po Europie, Stanach Zjednoczonych, Ameryce Południowej i Australii, zwiedzając miejsca, które chcę zobaczyć. Najbardziej chciałabym jechać w ciemno i zatrzymywać się tam, gdzie mi się spodoba, nocować w samochodzie, na campingu, przydrożnych hotelach, albo po prostu nie spać. Te marzenia spełnię, jak dzieci dorosną. Teraz miałam przedsmak tego, co będzie mnie czekało w przyszłości.

DSC_0158DSC_0184

Z racji tego, że moje starsze dziecko uczy się języka hiszpańskiego, interesuje się hiszpańską kulturą i bardzo chciało odwiedzić ten kraj, postanowiliśmy spędzić część wakacji w Hiszpanii. Stwierdziliśmy, że chcemy pojechać tam samochodem, odwiedzić po drodze kilka ciekawych miejsc i zorganizować wszystko na własną rękę. Tym sposobem, wyruszyliśmy w dwuipółtygodniową podróż z pomocą googlemaps.pl 🙂

Podróż wyglądała tak, jak poniżej 🙂

Wrocław – Praga – Montbelier – Calella – Lazurowe – Wenecja – Wiedeń – Częstochowa

Ponad 5000 przejechanych kilometrów, 9 noclegów tranzytowych wraz ze zwiedzaniem i różnymi atrakcjami i 7noclegów w Hiszpanii.

Zaczęłam ją planować już w styczniu. Było sporo czasu, żeby powiadomić otoczenie o moich planach. I tu NIESPODZIANKA!!! Tylko kilka osób mówiło: „ale super”, reszta albo się śmiała, albo łapała za głowę, albo twierdziła, że to z pewnością pierwszy i ostatni raz.

To teraz mogę Wam powiedzieć, że to nie ostatni raz, to dopiero początek!!!!!!!

DSC_0200DSC_0168

Nieprzewidzianych elementów podróży było mnóstwo, począwszy od porwanych butów synka, poprzez uczulenie na jabłka, po usterkę silnika, która wyskakiwała nam co jakiś czas od momentu, kiedy jeszcze nawet nie wyjechaliśmy z Polski. Nic nas nie zniechęciło.  W porównaniu z tym, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy reszta była popierdułką. Jechaliśmy za dnia, aby w nocy spać – tak po ludzku, bo spać lubimy 🙂

DSC_0026-2

Długie podróże samochodem dla dzieci nie sprawiają frajdy, ale za to mogłam zauważyć, jak wymyślają sobie zabawy, żeby się nie nudzić, bo baterii w tabletach, komórkach i power-bankach nie starczało na zbyt długo. Dobre i ciekawe zabawy (stworzę o nich oddzielny wpis) przerywane były kłótniami, bijatyką i skarżeniem:

„mamo, a Karmazynka mnie ugryzła”, „mamo, a Karmazyn mnie zadrapał”, były też częstsze :”mamo, jestem głodny”, „mamo oblałem się”, mamo, chcę siku”, „mamo – kupę”,  „mamo, gil mi leci”, mamo daleko jeszcze?”, „mamo, kiedy wysiadamy?”, mamo…., mamo…., mamo…..

czasem moja głowa pękała, a cierpliwość „siadała”. A zdarzało się, że w drodze byliśmy nawet 9 godzin.

Generalnie dzieciom do szczęścia potrzebny jest basen lub jakikolwiek inny zbiornik wodny, strój kąpielowy, ewentualnie kawałek Wesołego Miasteczka lub dmuchanej zabawki. Wtedy są najszczęśliwsze. Dlatego, w każdym miejscu staraliśmy się zapewnić im choć małe atrakcje (z ich punktu widzenia), co by nie było, że te wakacje to tylko dla dorosłych.

DSC_0262DSC_0011

Nie obyło się bez fochów spowodowanych ograniczaniem naszych dzieci i stosowaniem na nich tortur typu:, brak pozwolenia na siedzenie w wodzie przez 12 godzin, ciąganie na spacery, smarowanie kremami czy rozkazy chodzenia spać o 23:00. Daliśmy jednak radę i wszyscy są szczęśliwi. Jedyny niesmak, jaki pozostał, to ten, że trzeba było wrócić i nasza przygoda, tak szybko się skończyła.

Podsumowując, trzeba pokazywać dzieciom różne miejsca, bo to rozwija ich wyobraźnię, pokazuje, że można zrobić coś inaczej niż w codziennym życiu. Podróże kształcą, dlatego często jestem w drodze i uwielbiam w niej być. Gdybym miała taką możliwość co tydzień byłabym w innym zakątku świata i wydała na to wszystkie pieniądze. Zauważam, że moja Starsza Latorośl ma podobnie:) Ciekawe po kim?

CSC_0117

DSC_0328DSC_0236DSC_0210DSC_0207DSC_0147

DSC_0251DSC_0199